Christianitas Christianitas
99
BLOG

Tomasz Rowiński: Alicja w krainie Polaków

Christianitas Christianitas Polityka Obserwuj notkę 1

Już za moment koniec wakacji po gorących miesiącach życia publicznego w Polsce.

Jednak w czasie wakacji w prywatnym ludzkim życiu panuje inna aktywność. Stosy gazet przyrastają, nie zawsze czytane, prawie nigdy nie czytane z uwagą. Wracam teraz do nich i przeglądam. Dodam, że nieswojo czuję się w Warszawie od końca lipca - wyjechałem wtedy nad jezioro, wyjechałem do Krakowa, a potem w góry, a gdy wróciłem to wszystko wydało mi się jakby od podszewki - zupełnie inne, mało zrozumiałe. Dwie lub trzy noce minęły od "zajść" pod krzyżem, od jego przeniesienia. I choć przeniesiony to krzyż stał dalej. I dalej chyba stoi. Czytam, patrzę, i odnoszę wrażenie, że krzyż jednak jakoś bardziej jest już w kościele św. Anny niż przed Pałacem Prezydenckim, a to co stoi przed Pałacem mniej stało się krzyżem i że tego krzyża w nim jakby coraz bardziej ubywa. Co, z której strony spojrzę to co innego widzę choć wokoło wszyscy mówią o krzyżu...

Nerwowo przerzucam zadrukowany papier - doprawdy świat się zmienił - największym wrogiem Jarosława Kaczyńskiego jest redaktor Lisicki i "Rzeczpospolita", kto tego mógł się spodziewać. Oskarżenia są twarde "Czy PiS wolno atakować bez ograniczeń?". Czy winietą Rzepy odrukowano wszystkie wydania GW? Szybko przerzucam stare egzemplarze dziennika. Szukam numeru z 12 lipca gdzie Prezes Kaczyński posługując się logiką podwójnej (czy tylko podwójnej?) prawdy mówił różne rzeczy, a dziennikarze cierpliwie tego słuchali, że właściwie to on wygrał wybory, bo miał więcej głosów niż Tusk w 2005 (w lipcu 2010 roku doszło po raz kolejny, choć na niespotykaną dotąd skalę, w historii polskiej polityki do zawieszenia kontinuum czasoprzestrzennego - wcześniej zdarzyło się to tylko politykom SLD, którzy startując w wyborach jednego roku i anachronicznie przegrywając, po ogłoszeniu procentów stwierdzali zwycięstwo, choć jedynie nad własnym wynikiem sprzed lat - prawdopodobnie był to sygnał przejścia na nowy etap). Mniej jednak tych głosów wyszło niż Komorowskiemu w tym samym roku, ale to w obecnej sytuacji jest mało ważne, bo wiadomo, że najważniejsze jest "wieczne zmaganie" "zakonu PC" z klubem piłkarskim z Sherwood zbierającym się przy cygarach u Mira Drzewieckiego.

Nie mogę jednak doszukać się tego wywiadu... w starszych numerach litery jakoś dziwnie się zlewają, trochę na podobieństwo pisma klinowego, może chińskiego... a przecież tam było tyle ciekawych idei politycznych takich co to różnie wyglądają w zależności, jak się na nie spojrzy. Pamiętam dobrze, trzeba było skończyć z postkomunizmem, docenić ambicje i dobre chęci Gierka, żeby skończyć z POstkomunizmem i broń Boże nie nie pozwolić dziennikarzynom psuć debaty publicznej pisaniem, że chwalimy Gierka i Oleksego - my ich nie chwalimy, my ich doceniamy... a ponieważ doceniamy współpracujemy w TVP, a ponieważ nie chwalimy nie współpracujemy z parlamencie. To znaczy troszkę nie współpracujemy, a troszkę współpracujemy, zależy jak się spojrzy, bo przecież jest PO...

Wszystkie te wielkie słowa i czyny gdzieś się rozlazły. Nawet nie wiem już, czy nasz Prezydent zginął pod Smoleńskiem, bo teraz słyszę, że to było bliżej Elstery i bardziej się utopił niż rozbił, a twarz jeźdźca na koniu przy Pałacu, w blasku księżyca coraz bardziej staje się twarzą... zależy oczywiście z której strony spojrzeć...

Wyszarpuję ze sterty jeszcze jeden numer z wywiadem z Bronisławem Komorowskim i już widzę że wszystko trochę jaśnieje, gdy czytam, "Premiera i rząd trzeba oceniać w kwestiach planowanych działań, a nie składanych deklaracji" - uff, tu się nie zmieniło wiele... dalej czarne jest białe - wreszcie coś stabilnego na tej naszej scenie politycznej...

Jeszcze rzut oka do internetu i widzę europosła Marka Migalskiego, którego chwalą za mądry list do Prezesa, ale sam poseł wygląda jak wystraszone zwierzątko przed patroszeniem, haa, czy Pan europoseł nie nie wie kto jest Mistrzem Sytuacji? Wyrazy współczucia - już był w ogródku, już witał się z gąską - sława, chwała, pycha...

---------------

...po chwili wytrąciło mnie ze snu wołanie mojej żony: "Kochanie dlaczego krzyczysz?"

odparłem jej jakoś tak, że wyszło jakby Alicja mówiła do Gąsienicy
– Niestety, nie mogę się wytłumaczyć, ponieważ nie jestem teraz sobą.

Powroty bywają bolesne.

 

Tomasz Rowiński, historyk idei, redaktor Christianitas

Pismo na rzecz ortodoksji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka